Nie wiem jak Wy ale ja mam banana na pysku z powodu tego wiosennego słońca:) Niedługo drzewa zaczną strzelać cudnymi zielonymi listkami, zapach soczystej trawy i śpiew ptaków z każdej strony będą towarzyszyć mi w trakcie spacerów po parku a bieganie po pracy kiedy jeszcze jest widno będzie większą motywacją do działania. W parze z tymi cudami zaczną się również pojawiać pierwsze wiosenne warzywa. Choć nawet najlepiej zaopatrzone sklepy czy bazarki nie równają się do własnego ogrodu...
Ogrodu mamy i babci, w którym jako mały łobuz podjadałam młode listki szczawiu, pierwsze rzodkiewki, maleńkie słodkie marchewki wyciągnięte prosto z ziemi i lekko opłukane zimną wodą. Pamiętam idealnie równe grządki, każda tej samej długości, z odpowiednią odległością jedna od drugiej tak aby można było swobodnie przejść. A na grządkach cuda! Młody szczypiorek, wyglądający nieśmiało z cebulowej główki, z każdym jednak dniem nabierając większej pewności siebie, wychylając się wyżej i wyżej aż dumnie zaprezentuje swoją smukłą, zieloną, zdecydowaną w smaku postać. Sałatę, która zanim wyrosła na piękną krągłą damę była zaledwie trzema, sprężystymi, maleńkimi listkami otulonymi puszystą czarną ziemią. Wszystkie marchewki, pietruszki, rzodkiewki i buraki machające na wietrze swoimi zielonymi czuprynami z owocami ukrytymi pod ziemią, czarną, wilgotną, pachnącą. Lubicie zapach ziemi? Ja uwielbiam, zwłaszcza po wiosennym/letnim deszczu... Ale się rozmarzyłam:)
Zanim jednak Matka Ziemia zaprosi nas na nowalijkową ucztę, ja zapraszam Was na pieczone buraki. Słodkie, lekko dymne z odrobiną wysokiej jakości oliwy z oliwek i nutą balsamico, połączone z chrupiącą grzanką, kozim serkiem, skórką z cytryny i świeżym tymiankiem. Rewelacja! Spróbuj a nie pożałujesz:)
Ogrodu mamy i babci, w którym jako mały łobuz podjadałam młode listki szczawiu, pierwsze rzodkiewki, maleńkie słodkie marchewki wyciągnięte prosto z ziemi i lekko opłukane zimną wodą. Pamiętam idealnie równe grządki, każda tej samej długości, z odpowiednią odległością jedna od drugiej tak aby można było swobodnie przejść. A na grządkach cuda! Młody szczypiorek, wyglądający nieśmiało z cebulowej główki, z każdym jednak dniem nabierając większej pewności siebie, wychylając się wyżej i wyżej aż dumnie zaprezentuje swoją smukłą, zieloną, zdecydowaną w smaku postać. Sałatę, która zanim wyrosła na piękną krągłą damę była zaledwie trzema, sprężystymi, maleńkimi listkami otulonymi puszystą czarną ziemią. Wszystkie marchewki, pietruszki, rzodkiewki i buraki machające na wietrze swoimi zielonymi czuprynami z owocami ukrytymi pod ziemią, czarną, wilgotną, pachnącą. Lubicie zapach ziemi? Ja uwielbiam, zwłaszcza po wiosennym/letnim deszczu... Ale się rozmarzyłam:)
Zanim jednak Matka Ziemia zaprosi nas na nowalijkową ucztę, ja zapraszam Was na pieczone buraki. Słodkie, lekko dymne z odrobiną wysokiej jakości oliwy z oliwek i nutą balsamico, połączone z chrupiącą grzanką, kozim serkiem, skórką z cytryny i świeżym tymiankiem. Rewelacja! Spróbuj a nie pożałujesz:)
Składniki:
- 2 pieczone buraki
- 3 łyżki oliwy z oliwek wysokiej jakości
- 2 łyżki octu balsamicznego
- kozi serek
- świeży tymianek
- skórka otarta z cytryny
- czarny pieprz, najlepiej świeżo mielony
- ciabata
- chrzan śmietankowy
Przygotowanie:
- Każdego buraka owiń folią aluminiową i piecz w temp 190 stopni przez co najmniej godzinę aż będą miękkie. Sprawdzisz to wbijając czubek noża.
- Po upieczeniu i wystudzeniu obierz buraki i pokrój w cienkie plastry. W miseczce wymieszaj oliwę z octem, dokładnie wymieszaj i dołóż plastry buraków. Mieszaj delikatnie aby wszystkie pokryły się marynatą. Odstaw na min. 30 minut.
- Ciabatę pokrój na 1 cm kromki i zrumień na patelni grillowej albo na zwykłej suchej bez dodatku tłuszczu.
- Każdą kromkę posmaruj niewielką ilością chrzanu, połóż plastry buraka, dodaj serek kozi, posyp całość skórką z cytryny i listkami tymianku. Oprósz czarnym pieprzem i gotowe!
świetna przystawka!
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda, trzeba będzie spróbować:)
OdpowiedzUsuń