środa, 27 lutego 2013

Sorbet kokosowo - ananasowy:)

   I co z tego, że do lata jeszcze daleko... Takie domowe cuda smakują nawet zimą:) Naprawdę polecam!!




Składniki:
  • jeden duży i bardzo dojrzały ananasa
  • 400 ml mleka kokosowego
  • sok z jednej limonki
  • 2 łyżki cukru pudru
Przygotowanie:

Nic prostszego. Wszystkie składniki umieszczacie w blenderze i miksujecie na gładka masę. Ja dodatkowo przecieram całość przez sito, żeby pozbyć się ewentualnych pozostałości po skórce ananasa. Przelewacie gotową masę do pojemnika z pokrywką i wstawiacie do zamrażarki na kilka godzin co najmniej.


piątek, 22 lutego 2013

Murzynek.

     To chyba najszybsze ciasto jakie do tej pory przytrafiło mi się zrobić:) Jest to również jedno z ulubionych ciast M., który już nie raz namawiał mnie, żebym mu upiekła murzynka. No cóż... w końcu podjęłam się tego zadania. Korzystając z wizyty mojej kochanej Suzie, poprosiłam o poradę i listę składników i zabrałam się do pracy. Poszło jak z płatka! Rewelacja! Szybko, łatwo i pysznie. Od dziś murzynków na naszym stole będzie w nadmiarze;) Ten serduchowy był specjalnie dla M.:)




Składniki:
  • 200 g mąki pszennej
  • 200 g cukru
  • 200 g miękkiego masła
  • 5 łyżek dobrego kakao
  • 4 jajka - osobno żółtka i białka
  • 4 łyżki mleka
  • łyżeczka proszku do pieczenia

Składniki polewy:
  • 100 g dobrej jakości gorzkiej czekolady
  • łyżka masła
  • 4 łyżki śmietanki 30%
Przygotowanie ciasta:
  1. Rozgrzejcie piekarnik do 180 stopni.
  2. W rondlu, na małym ogniu, roztopcie masło po czym dodajcie do niego mleko, kakao i cukier. Całość podgrzewajcie mieszając, aż cukier oraz kakao się roztopią, połączą i powstanie "czekoladowa polewa". 
  3. Odstawcie tak przygotowaną masę do ostygnięcia. 
  4. W tym czasie ubijcie białka na sztywną pianę.
  5. Do ostygniętej czekoladowej masy dodajcie żółtka i całość wymieszajcie. Następnie dodajcie przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i jeszcze raz dokładnie wymieszajcie. Na końcu dodajcie ubite białka i bardzo delikatnie (aby piana nie straciła powietrza) wymieszajcie.
  6. Przelejcie masę do foremki wysmarowanej masłem i oprószonej mąką. Pieczcie ok godziny.



Przygotowanie polewy:

W kąpieli wodnej rozpuście czekoladę z masłem i śmietanką. Pamiętajcie aby nie mieszać jej zbyt często bo inaczej może się zważyć.

Przed posmarowaniem murzynka polewą, należy go całkowicie wystudzić, żeby polewa się nie nie rozpuszczała i nie zaczęła spływać:) Do dekoracji możecie użyć orzechów.


wtorek, 19 lutego 2013

Makaron z boczkiem, zielonym groszkiem i miętą w sosie śmietanowym z parmezanem

     Bardzo często zaglądam do książki Jamiego Olivera "Każdy może gotować" i w pełni się z Nim zgadzam!:) Gotowanie powinno być zabawą. Więc bierzcie patelnie w dłoń i bawcie się! Bawcie się smakiem, konsystencją, kolorem, zapachem... Łączcie ze sobą różne składniki, nawet te które wydają się być zupełnie z różnych bajek. A nóż, wyjdzie z tego coś smacznego:) Ja na przykład nigdy wcześniej nie wpadłam na to aby połączyć miętę z boczkiem! Muszę przyznać, że w tym zestawieniu naprawdę się sprawdza. Jest to jeden z moich ulubionych przepisów i często z niego korzystam. Wam również polecam. Czas przygotowania to czas w jakim gotuje się makaron + 10 minut na przygotowanie sosu:) Jeśli nie chcesz spędzić soboty lub niedzieli przy kuchence, to ten przepis jest Właśnie dla Ciebie! Smacznego:)






Składniki:
na 3-4 porcje
  • dwie szklanki makaronu muszelki (tych mniejszych)
  • 1,5 szklanki śmietanki 30%
  • 100 g wędzonego boczku
  • szklanka mrożonego groszku
  • 0,5 szklanki tartego parmezanu
  • kilka gałązek świeżej mięty
  • łyżeczka masła
  • sól, pieprz

Przygotowanie:

Makaron ugotujcie al dente w lekko osolonej wodzie. Boczek pokrójcie w cienkie paseczki albo w kostkę i podsmażcie na maśle. Jak już się zrumieni dodajcie groszek i śmietanę. Kiedy śmietana zacznie gęstnieć, zmniejszcie gaz i dodajcie parmezan oraz pokrojone w paseczki listki mięty. Doprawcie sos solą i pieprzem po czym dodajcie ugotowany makaron. Całość wymieszajcie. Podając możecie zetrzeć na wierzch jeszcze trochę parmezanu.




poniedziałek, 18 lutego 2013

Focaccia z pomidorkami i oliwkami

    A oto za mną kolejny weekend spędzony u Gaduły:)) Tym razem mamy dla Was więcej przepisów, na obiad, na śniadanie a także na deser:) Te spotkania coraz bardziej mi się podobają. Nawet M. jest zadowolony, bo ma "chatę" tylko dla siebie i nikt mu nie zrzędzi za ten artystyczny nieład w mieszkaniu ;) W piątek zaraz po przyjeździe na Włochy zabrałyśmy się za ten chleb, który nam ostatnio nie wyszedł. Efekt.... porażka. I teraz pytanie, czy w książce są jakieś niedociągnięcia, czy może moje umiejętności piekarskie kuleją? Nic tam, spróbuję jeszcze raz i jeśli znowu nie wyjdzie to chyba sobie daruję ten przepis...Na szczęście bułeczki z pomidorami wyszły pyszne (choć przyznam, że w recepturze był poważny błąd - bo niby jak zagnieść ciasto z 35 g maki i 350 ml wody??). Focaccia, którą upiekłyśmy wczoraj i która miała być jeszcze na dzisiaj, została zjedzona wkrótce po upieczeniu, gdyż smakowała obłędnie!:) Jeśli jesteście ciekawi smaku to zapraszam poniżej.




Składniki:
  • 500 g mąki pszennej chlebowej
  • 14 g świeżych drożdży (albo 7 g suchych instant)
  • 250 ml ciepłej wody
  • łyżeczka soli
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • garść pomidorków koktajlowych
  • suszone oregano
  • garść zielonych oliwek
  • zioła prowansalskie
  • sól morska
Inne dodatki: bazylia, rozmaryn, czosnek, cebula, podsmażony boczek, feta, mozzarella, świeży tymianek czy czarne oliwki.

Przygotowanie:

Mąkę przesiejcie razem z solą do dużej miski. Dodajcie pokruszone drożdże, oliwę i wodę po czym wyróbcie gładkie ciasto. Uformujcie z ciasta kulę i odstawcie, przykrytą ściereczką, na godzinę aż do podwojenia objętości. Następnie ponownie wyróbcie ciasto, rozwałkujcie dość cienko, ułóżcie na blasze do pieczenia i odstawcie na kolejne 20 minut aby wyrosło. Po tym czasie, przy użyciu palców, poróbcie w cieście wgłębienia i posmarujcie placek oliwą. My użyłyśmy do tego oliwy z czosnku z poprzedniego posta. W powstałe wgłębienia powtykajcie pomidorki posypane oregano i oliwki posypane ziołami prowansalskimi. Całość posypcie solą. Pieczcie ok 25 minut w temp. 200 stopni.







środa, 13 lutego 2013

Czosnek w oliwie. Na zapas:)

      Czy Wy też nie przepadacie za siekaniem czosnku? Jakby nie było czosnek uwielbiam, jednak zapach jaki pozostawia na skórze już mniej. Z racji tego, że korzystam z owego dodatku bardzo często w swojej kuchni, ucieszyłam się ogromnie gdy w kolejnym odcinku "Kursu gotowania z Gordonem Ramsayem" (TVN Style, czwartki 21:15) zaproponował on ciekawe rozwiązanie dla miłośników tej przyprawy:) Co prawda przygotowanie zajmuje sporo czasu ale naprawdę warto mieć takie zapasy w lodówce. Proponuję zwerbować jakiegoś pomocnika, tak jak ja to uczyniłam. Żmudne wówczas zajęcie było bardziej znośne w miłym towarzystwie. Podzieliłyśmy się z Gadułą owocami naszej pracy i teraz każda ma swój "czosnkowy słoiczek".



Składniki:
słoiczek o poj. 0,5 l
  • 6 -7 główek czosnku
  • oliwa
Przygotowanie:
  1. Czosnek musicie obrać i drobno posiekać. Polecam użycie gumowych rękawiczek! *Z własnego doświadczenia wiem, że ich brak przyczyni się do długotrwałego zapachu czosnku na waszych dłoniach oraz możliwym poparzeniom skóry, jak to było w moim przypadku:) 
  2. Posiekany czosnek przełóżcie do słoiczka i zalejcie go oliwą. Tak przygotowany należy trzymać w lodówce. Siekania całkiem sporo ale za to później wystarczy wyjąć słoiczek z lodówki zamiast za każdym razem obierać, siekać i "pachnieć" czosnkiem;)

czwartek, 7 lutego 2013

Pieczony camembert, suszone pomidory i pieczony cytrynowy łosoś, czyli jak szybko wyczarować pyszny makaron na obiad:)

    Jest dziwnie. M. wczoraj pojechał z kolegami do Lwowa. Taki "męski" wypad. Wraca w niedzielę wieczorem. W mieszkaniu jest cicho, bardzo cicho. Na szczęście dzisiaj już nie będzie! Dzisiaj przyjedzie do mnie ktoś zupełnie wyjątkowy:) Ktoś o sercu tak wielkim, jakiego jeszcze nigdy nie spotkałam. Ktoś za kim często tęsknię i kogo bardzo kocham. Na myśl o tym kimś uśmiecham się do ucha do ucha, a jak mawia mój tata "jakby nie uszy, to byś się śmiała dookoła";) Już wiecie o kim mowa? Tak! To Moja Suzie!:) Odliczam godziny do wieczornego spotkania. Będą lekcje robienia na drutach, bo sobie wymarzyłam pokrowce na poduchy, a także nauka gotowania najlepszego na świecie krupniku. Bo to tylko Suzie potrafi:) M. też go uwielbia choć nigdy nie przepadał za krupnikiem. Jestem tak podekscytowana, że nie potrafię się skupić, dlatego też kończę wstęp a Was zapraszam na naprawdę szybki i jakże przyjemny dla podniebienia przepis na obiad. 




Składniki:
na dwie porcje
  • 2 szklanki makaronu penne
  • jeden ser camembert naturalny
  • 3 suszone pomidory
  • kilka gałązek tymianku
  • dwie łyżki białego wina
  • 150 g świeżego łososia
  • 1 ząbek czosnku
  • 3-4 łyżki soku z cytryny
  • 3-4 łyżki oliwy ze słoiczka z suszonymi pomidorami
Przygotowanie:
  1. W miseczce wymieszajcie sok z cytryny z oliwą z pomidorów i posiekanym czosnkiem, po czym dodajcie do marynaty pokrojonego w sporą kostkę łososia. Wymieszajcie i odstawcie do lodówki na jakieś 20 minut.
  2. W tym czasie wstawcie osoloną wodę na makaron.
  3. Rozpakujcie ser i zdejmijcie z niego wierzchnią warstwę skórki pozostawiając małe brzegi (zabezpieczą wino przed wypłynięciem). Owińcie ser folią aluminiową i dodajcie tymianek oraz wino.
  4. Nastawcie piekarnik na 200 stopni. Posiekajcie suszone pomidory i odstawcie je na bok.
  5. Do wrzącej wody wrzućcie makaron i wstawcie do piekarnika ser oraz łososia. Pieczcie przez ok 15 minut, czyli tyle co będzie się gotował makaron. 
  6. Wymieszajcie ugotowany makaron z posiekanymi pomidorami i wlejcie do niego roztopiony ser. Nie martwcie się, roztopi się jedynie "środek". Skórka pozostanie cała tworząc coś w rodzaju "miseczki" dzięki czemu łatwo przelejecie jej zawartość do garnka. Możecie pomóc sobie łyżką.
  7. Wyłóżcie makaron z serem i pomidorami na talerze i na koniec dodajcie kostki łososia. Udekorujcie kilkoma listkami tymianku.


poniedziałek, 4 lutego 2013

Pełnoziarniste bułeczki z suszonymi pomidorami

    Zaraz po tym, jak przeprowadziłam się do Warszawy poznałam Ją. Bez przerwy uśmiechniętą, przeuroczą gadułę;) Od razu między Nami "zaiskrzyło". Jakbyśmy się znały od zawsze. Sporadyczne spotkania, przerodziły się w końcu w rytuał codziennych plotek o wszystkim i o niczym. Był nawet czas kiedy razem mieszkałyśmy. Rozmowy bez końca, wspólne gotowanie a nawet milczenie...rozumiałyśmy się bez słów. W końcu przyszedł czas na zmiany (190 cm wzrostu, czarne oczy i czarujący uśmiech) :) i nasze wspólne mieszkanie, gotowanie i ploteczki, dobiegło końca. Ja zamieszkałam z M. w centrum a Gaduła ze swoją ówczesną połówką na Włochach. Spotkań było znacznie mniej, bo dziecko (tak, tak Gaduła jest mamą....równie rozgadanego "jużnastolatka"), bo daleko, bo korki, bo dzisiaj ja nie mogę to znów Ona. Jednak nasza znajomość trwa do dzisiaj i jestem pewna, że będzie trwać już zawsze:) Mimo iż widujemy się znacznie rzadziej, to jak już się spotkamy nigdy nie brakuje nam tematów do rozmów i za każdym razem jest tak samo fantastycznie, jakbyśmy widziały się wczoraj. Potrafimy przegadać całą noc i nie mieć siebie dosyć. Potrafimy również przesiedzieć w milczeniu. Bo nawet w takiej sytuacji się rozumiemy. 
     Gaduła jest teraz sama, tzn. chwilowo...jej latorośl jest na feriach do końca tygodnia, ale jej Książę wyjechał na pół roku. Tęskni....tęskni, że ach!! Rzeczą zupełnie naturalną było podjęcie decyzji o zostawieniu M. i naszej Turbo Kociny (spokojnie, na weekend tylko a nie na zawsze) i wyruszenie w piątek po pracy do tej małej, stęsknionej, szlochającej Osóbki. Radość była wypisana na każdym milimetrze uśmiechniętej twarzy, która mnie przywitała w drzwiach. Wyściskane, łzy otarte, mięta się parzy więc układamy plan działania na weekend, żeby nie zmarnować całego weekendu na leniuchowanie (które bądź co bądź uwielbiamy), ale żeby spożytkować ten czas na zrobienie czegoś "twórczego" i zająć myśli Gaduły, żeby smucić się przestała. Zabrałam ze sobą książkę z przepisami na pieczywo, tę samą z której przedstawiłam Wam już bagietki z sezamem. Zrobiłyśmy listę zakupów i pojechałyśmy do sklepu. W planach były bułki i dwa rodzaje chlebów. Z listą w ręku wybierałyśmy rodzaje mąki odpowiedniej do danego przepisu....a wróciłyśmy i tak nie z tą co trzeba! Na szczęście mąkę na bułeczki, które dziś Wam prezentuję udało nam się przywieźć w odpowiedniej ilości;) Za ich robienie zabrałyśmy się późno bo w sobotę przed północą dopiero, ale co tam, na gotowanie nie ma złej pory;) Skakałyśmy jak dzieci, kiedy wyjęłyśmy małe rumiane kulki z piekarnika a pomieszkaniu buchną zapach chrupiącej skórki i suszonych pomidorów:))) Stałyśmy nad blachą i gapiłyśmy się na te małe cuda jak sroki w gnat;) Pieczenie chlebów zostawiłyśmy już na niedzielę, wziąwszy pod uwagę późne godziny nocno-poranne;) Niestety z chlebem nie poszło tak dobrze....skórka chrupiąca jak należy, rumiany, pachnący, no piękny! A w środku.... jedno, wielkie rozczarowanie...Nie zrażamy się jednak i będziemy próbować aż zostaniemy mistrzyniami pieczenia irlandzkich chlebów! :p Skoro nie udało nam się z wypiekami tak jak planowałyśmy, przygotowałyśmy dla Was kilka innych propozycji kulinarnych na ten tydzień. Między innymi lody "pina-colada" - obłędnie pyszne oraz makaron z zapieczonym serem camembert, świeżym tymiankiem i białym winem oraz pieczonym cytrynowym łososiem i suszonymi pomidorami. Wszystko wyszło pycha (tak przynajmniej mówiła Gaduła a ja nie mam powodów by jej nie wierzyć). Jednak póki co lećcie po składniki i pieczcie na śniadanie bułeczki z suszonymi pomidorami. A my niedługo robimy powtórkę z weekendu i obiecuję, że poczynimy wszystko aby tym razem jakiś chleb Nam wyszedł;)




Składniki:
na 10 sztuk
  • 500 g mąki pełnoziarnistej chlebowej
  • 350 ml ciepłej wody
  • suszonych pomidorów
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka cukru
  • 8 g świeżych drożdży
  • 2 łyżeczkli oliwy ze sloiczka z pomidorami
  • 125 g suszonych pomidorów
  • 2 łyżki mleka do posmarowania

Przygotowanie:
  1. Mąkę, drożdże, sól, cukier i oliwę wyróbcie z ciepłą wodą. Pod koniec wyrabiania dodajcie posiekane drobno pomidory. 
  2. Uformujcie kulę ciasta, przykryjcie czystą ściereczką i odstawcie w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.
  3. Wyrośnięte ciasto jeszcze raz wyróbcie przez ok 5 minut, po czym podzielcie na 10 części.
  4. Uformujcie bułeczki i ułóżcie je na oprószonej mąką blasze do pieczenia. Odstawcie jeszcze na kilka minut, żeby nieco wyrosły i tuż przed pieczeniem posmarujcie je mlekiem.
  5. Pieczcie w temperaturze 200 stopni przez ok. 20 minut. Po upieczeniu wystudźcie na kratce.
Zamiast pomidorów możecie dodać pokrojone oliwki, cebulę, czosnek, zioła, boczek czy pieczarki.



piątek, 1 lutego 2013

Roladki z pomidorowym pesto, rucolą i dojrzewającą szynką

     Miało nie być wstępu, bo mam dzisiaj istny sajgon w biurze, ale dla Was mogę odłożyć kilka wypisów na bok i skrobnąć kilka zdań;) Jak już wspomniałam w poście o pesto, na firmową imprezę przygotowałam przekąskę z jego użyciem, te oto roladki, które ku mojej uciesze okazały się prawdziwym hitem. Miło mi było słuchać opinii moich współpracowników, że "pycha, rewelacja, będę takie robiła mężowi":))) Czerwieniłam się naprawdę długo;) Jeśli szykujecie jakieś spotkanie w najbliższym czasie, to naprawdę POLECAM ten przepis na przekąskę. Jedno naczynie, jeden blender i w kilka dosłownie minut macie fantastyczny poczęstunek dla swoich gości. Życzę Wam teraz smacznego i wracam do Repertorium;)




Składniki:
  • pszenne tortille
  • pesto laskowe
  • dojrzewająca szynka (3-4 plastry na placek)
  • rucola
Przygotowanie:

Placki podgrzejcie na suchej patelni przez kilka sekund aby nieco zmiękły. Posmarujcie każdy placek pesto, połóżcie na nim plastry szynki a na szynkę po sporej garści rucoli. Zwińcie całość dość ściśle aby roladki się nie rozpadały i pokrójcie na kawałki dowolnej wielkości. Łatwe? A jakie pyszne!