Zaraz po tym, jak przeprowadziłam się do Warszawy poznałam Ją. Bez przerwy uśmiechniętą, przeuroczą gadułę;) Od razu między Nami "zaiskrzyło". Jakbyśmy się znały od zawsze. Sporadyczne spotkania, przerodziły się w końcu w rytuał codziennych plotek o wszystkim i o niczym. Był nawet czas kiedy razem mieszkałyśmy. Rozmowy bez końca, wspólne gotowanie a nawet milczenie...rozumiałyśmy się bez słów. W końcu przyszedł czas na zmiany (190 cm wzrostu, czarne oczy i czarujący uśmiech) :) i nasze wspólne mieszkanie, gotowanie i ploteczki, dobiegło końca. Ja zamieszkałam z M. w centrum a Gaduła ze swoją ówczesną połówką na Włochach. Spotkań było znacznie mniej, bo dziecko (tak, tak Gaduła jest mamą....równie rozgadanego "jużnastolatka"), bo daleko, bo korki, bo dzisiaj ja nie mogę to znów Ona. Jednak nasza znajomość trwa do dzisiaj i jestem pewna, że będzie trwać już zawsze:) Mimo iż widujemy się znacznie rzadziej, to jak już się spotkamy nigdy nie brakuje nam tematów do rozmów i za każdym razem jest tak samo fantastycznie, jakbyśmy widziały się wczoraj. Potrafimy przegadać całą noc i nie mieć siebie dosyć. Potrafimy również przesiedzieć w milczeniu. Bo nawet w takiej sytuacji się rozumiemy.
Gaduła jest teraz sama, tzn. chwilowo...jej latorośl jest na feriach do końca tygodnia, ale jej Książę wyjechał na pół roku. Tęskni....tęskni, że ach!! Rzeczą zupełnie naturalną było podjęcie decyzji o zostawieniu M. i naszej Turbo Kociny (spokojnie, na weekend tylko a nie na zawsze) i wyruszenie w piątek po pracy do tej małej, stęsknionej, szlochającej Osóbki. Radość była wypisana na każdym milimetrze uśmiechniętej twarzy, która mnie przywitała w drzwiach. Wyściskane, łzy otarte, mięta się parzy więc układamy plan działania na weekend, żeby nie zmarnować całego weekendu na leniuchowanie (które bądź co bądź uwielbiamy), ale żeby spożytkować ten czas na zrobienie czegoś "twórczego" i zająć myśli Gaduły, żeby smucić się przestała. Zabrałam ze sobą książkę z przepisami na pieczywo, tę samą z której przedstawiłam Wam już bagietki z sezamem. Zrobiłyśmy listę zakupów i pojechałyśmy do sklepu. W planach były bułki i dwa rodzaje chlebów. Z listą w ręku wybierałyśmy rodzaje mąki odpowiedniej do danego przepisu....a wróciłyśmy i tak nie z tą co trzeba! Na szczęście mąkę na bułeczki, które dziś Wam prezentuję udało nam się przywieźć w odpowiedniej ilości;) Za ich robienie zabrałyśmy się późno bo w sobotę przed północą dopiero, ale co tam, na gotowanie nie ma złej pory;) Skakałyśmy jak dzieci, kiedy wyjęłyśmy małe rumiane kulki z piekarnika a pomieszkaniu buchną zapach chrupiącej skórki i suszonych pomidorów:))) Stałyśmy nad blachą i gapiłyśmy się na te małe cuda jak sroki w gnat;) Pieczenie chlebów zostawiłyśmy już na niedzielę, wziąwszy pod uwagę późne godziny nocno-poranne;) Niestety z chlebem nie poszło tak dobrze....skórka chrupiąca jak należy, rumiany, pachnący, no piękny! A w środku.... jedno, wielkie rozczarowanie...Nie zrażamy się jednak i będziemy próbować aż zostaniemy mistrzyniami pieczenia irlandzkich chlebów! :p Skoro nie udało nam się z wypiekami tak jak planowałyśmy, przygotowałyśmy dla Was kilka innych propozycji kulinarnych na ten tydzień. Między innymi lody "pina-colada" - obłędnie pyszne oraz makaron z zapieczonym serem camembert, świeżym tymiankiem i białym winem oraz pieczonym cytrynowym łososiem i suszonymi pomidorami. Wszystko wyszło pycha (tak przynajmniej mówiła Gaduła a ja nie mam powodów by jej nie wierzyć). Jednak póki co lećcie po składniki i pieczcie na śniadanie bułeczki z suszonymi pomidorami. A my niedługo robimy powtórkę z weekendu i obiecuję, że poczynimy wszystko aby tym razem jakiś chleb Nam wyszedł;)
Składniki:
na 10 sztuk
- 500 g mąki pełnoziarnistej chlebowej
- 350 ml ciepłej wody
- suszonych pomidorów
- łyżeczka soli
- łyżeczka cukru
- 8 g świeżych drożdży
- 2 łyżeczkli oliwy ze sloiczka z pomidorami
- 125 g suszonych pomidorów
- 2 łyżki mleka do posmarowania
Przygotowanie:
- Mąkę, drożdże, sól, cukier i oliwę wyróbcie z ciepłą wodą. Pod koniec wyrabiania dodajcie posiekane drobno pomidory.
- Uformujcie kulę ciasta, przykryjcie czystą ściereczką i odstawcie w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.
- Wyrośnięte ciasto jeszcze raz wyróbcie przez ok 5 minut, po czym podzielcie na 10 części.
- Uformujcie bułeczki i ułóżcie je na oprószonej mąką blasze do pieczenia. Odstawcie jeszcze na kilka minut, żeby nieco wyrosły i tuż przed pieczeniem posmarujcie je mlekiem.
- Pieczcie w temperaturze 200 stopni przez ok. 20 minut. Po upieczeniu wystudźcie na kratce.
Zamiast pomidorów możecie dodać pokrojone oliwki, cebulę, czosnek, zioła, boczek czy pieczarki.
ciekawy pomysł:D zazwyczaj bułeczki kojarzą się na słodko, a tutaj trochę inaczej ^^
OdpowiedzUsuń