środa, 29 sierpnia 2012

Powidła śliwkowe z goździkową nutką

   Koniec lata to gwar w niejednej kuchni. W garnkach śliwki, maliny, jabłka, agrest, dynia i wiele innych pysznych produktów nadających się na konfitury. Fantastyczny zapach smażonych owoców...aż ślinka cieknie. Piętrzące się w spiżarni słoiki. Taki obraz pamiętam z dzieciństwa z kuchni mamy i babci. Zapasy były zawsze wielkie. Dżemy z truskawek, soki z malin, kompoty z wiśni, to tylko nieliczne z bogatej palety smaków zajmujących półki naszej spiżarni czy piwnicy. Poza słodkościami nigdy nie brakowało również kiszonych i konserwowych ogórków, marynowanych grzybów, papryki, czy sałatek z cukinii oraz pikli. Bardzo ciepło wspominam okres robienia przetworów na zimę. Ten nie do opisania spokój babci, mieszającej delikatnie smażące się owoce. Jeden przeznaczony do tego garnek i jedna już mocno wyrobiona drewniana łyżka. Uśmiechnięta mama, lekko zmęczona zakręcaniem "entego" słoika, starannie układająca je na półkach. I my, gromadka roztrzepanych dzieciaków plączących się pod nogami, żeby tylko złapać łyżkę gorącego jeszcze truskawkowego dżemu na kawałek bułki. Dziś wydaje mi się to wszystko nieco magiczne, a nawet wzruszające. 
    Odkąd zamieszkałam z M. sama staram się dbać o ciepło w naszym kącie. Pierwsze wspólne tradycje, pierwsze święta spędzone we dwoje, pierwsze "poważne" wspólne zakupy i coraz bardziej widoczne plany na wspólną przyszłość a wśród tego własne - już nie pierwsze:) - zapasy w "spiżarni", za którą póki co służą półki szafki w kuchni. I choć jest maleńka i niewiele pomieści, to jednak jest wystarczająca dla Nas Dwojga:) Zawsze też znajdzie się małe co nie co, którym mogę kogoś obdarować. W tym roku zaczynam dużo później niż w zeszłym. Jakoś tak się złożyło. Mimo iż nie mam już szans na dżem z truskawek, to na moim ulubionym bazarku wciąż uginają się półki od świeżych pysznych owoców i warzyw. Pierwsze poszły w ruch ogórki do ukiszenia. Przepis babci więc na pewno wyjdą pyszne:) Zastanawiam się nad papryką...i chyba tym razem zrobię pieczoną i zaleję ją oliwą. Nie mogę się doczekać grzybów, których jakiś niedostatek na razie więc zabieram się za konfitury owocowe. Kupiłam śliwki, na które M. nosem kręcił, że nie lubi, że "zrób z jabłek" itp. No więc te śliwki jednak....smażę, mieszam, rozkoszuję się ich zapachem, wkładam do wypieczonych słoiczków i patrzę. Moje pierwsze konfitury, i nie że w tym roku...pierwsze w życiu! Moje własne. Nieśmiały uśmiech:) Opinie osób obdarowanych przeszły moje najśmielsze oczekiwania...Nawet M. jest zachwycony i na kolację zjada sobie świeże bułeczki z białym serem i pierwszą konfitura powstałą w zaciszu naszej kuchni:) Z pewnością nie ostatnią...





Składniki:
przepis na 3 małe słoiczki
  • 2 kg śliwek
  • 100 g brązowego cukru
  • 100 g zwykłego cukru
  • 7 goździków
  • spory kawałek kory cynamonowej
Przygotowanie:

Zasypcie śliwki cukrem, dodajcie cynamon i utarte w moździerzu na proszek goździk. Wstawcie na bardzo małym ogień i smażcie, mieszając co jakiś czas przez ok 5 godzin.


Wiem, wiem, że pewnie wielu uważa, że powinnam smażyć przez kilka dni, ale zależało mi, żeby śliwki się całkiem nie rozpadły i żeby zjeść je jeszcze w tym roku a nie przechowywać przez kilka lat:) Moja wersja jest dość kwaśna, jeśli wolicie słodsze konfitury, dodajcie więcej cukru.
 Do tego świeża bułka i biały ser...Prawdziwa rozkosz dla podniebienia!



środa, 22 sierpnia 2012

Frittata z wędzonym łososiem i oscypkiem

    Mój kuzyn był na weselu, weselu prawdziwie góralskim, trzydniowym! Dzielnie się trzymał, jednak wrócił wymęczony okrutnie;) W prezencie przywiózł mi oscypki, które uwielbiam! Od razu wymyśliłam kilka przepisów na ich wykorzystanie. Jednym z nich, jest właśnie moja dzisiejsza śniadaniowa propozycja:) Nie mogłam oczywiście, nie zaprosić na degustację Konrada, który był bardzo ciekaw kompozycji smaków, przedstawionej mu przez telefon. Przyjechał, zjadł, pochwalił i zatwierdził przepis, więc mogę się nim z Wami podzielić bez obaw:) A już we wrześniu wyruszam na własną wyprawę w góry. Zabieram ze sobą M., Adonisa i jego Julka. Będziemy się wspinać, jeść, relaksować, jeść, pić, jeść, wspinać się i tak przez całe dwa tygodnie!:) Mam nadzieję, że uda mi się przywieźć ciekawe przepisy inspirowane góralską kuchnią:)
     A tym czasem, wybieramy się dziś w odwiedziny do świeżo upieczonych rodziców. Miałam wczoraj chęć wykupić połowę działu dziecięcego, bo te wszystkie maleńkie buciki, jeansy i wszelkie śpiochy są TAKIE SŁODKIE!:) ehhh




Składniki:
porcja dla 4 osób
  • 8 jaj (po 2 na osobę)
  • 100 ml śmietany
  • 1 mały por (tylko jego biała i jasnozielona część)
  • ząbek czosnku
  • 1/2 szklanki tartego oscypka
  • ok 100 g wędzonego łososia
  • pieprz
  • gałka muszkatołowa
  • łyżka posiekanego koperku
  • łyżka masła

Przygotowanie:

    Nastawcie piekarnik na 180 stopni. Na łyżce masła zeszklijcie umytego i posiekanego na dość drobne kawałki pora z wyciśniętym przez praskę, bądź drobno posiekanym czosnkiem i odstawcie do ostygnięcia. Do miski wbijcie jajka i lekko je roztrzepcie, dodajcie śmietanę, szczyptę pieprzu i gałki muszkatołowej, posiekany koperek oraz oscypka i całość wymieszajcie. Na spód formy do zapiekania, wyłóżcie równą warstwą zeszklone ma maśle pory i wylejcie na to gotową masę z jaj. Gdzieniegdzie ułóżcie kawałki łososia, posypcie jeszcze tartym oscypkiem i odrobiną koperku. Pieczcie do momentu, aż jajka się zetną.



Myślę, że jest to bardzo fajny przepis na śniadanie. Możecie podać frittatę z sałatką z pomidorów i czerwonej cebuli z odrobiną oliwy i octu winnego albo z kleksem śmietany z solą i sokiem z cytryny. Smakuje za równo na ciepło z bagietką, jak i na zimno z kieliszkiem białego wina:)

sobota, 18 sierpnia 2012

Polędwiczki wieprzowe na sałatce z fasolki szparagowej

          Stosując się do "groźby", zamieszczam kolejne danie, bardziej mięsne niż warzywne;) 
    Polędwiczki wieprzowe należą raczej do delikatnych mięs, którym wiele nie trzeba, aby smakowały wybornie. Najczęściej spotykałam je w towarzystwie sosów na bazie śmietany. Nie, żebym miała coś przeciwko takim połączeniom, ale sami wiecie, że mając w domu, tak urocze Stworzenie jakim jest wybredny M.;) musiałam znaleźć rozwiązanie bez śmietanowe, bez kurkowe, bez śliwkowe i w ogóle doprawione w możliwie minimalny sposób. Wymyśliłam! choć to raczej za dużo powiedziane/napisane. Dobrałam przyprawy odpowiadające temu Niejadkowi i wyszło naprawdę smacznie....śmiem tak twierdzić, gdyż dostałam wielkie pochwały od w/w Osobnika, który po obiedzie długo się jeszcze uśmiechał. Z racji tego, że mieliśmy na obiedzie gościa, postanowiłam zrobić dwie, lekko różne porcje. Jedną dla M. z samym tymiankiem, solą i pieprzem a drugą dla mnie i Gościa, dodatkowo z wędzoną papryką i czosnkiem. Do tego opiekane ziemniaczki w mundurkach i sałatka z fasolki szparagowej zainspirowana przepisem Jamiego O (oczywiście tylko dla mnie i Gościa, bo M. nie tyka takich produktów). Był również deser, którym chciałam się z Wami podzielić, ale niestety, coś poszło nie tak ze spodem z herbatników i orzechów i nie nadawał się do prezentacji fotograficznej, ale M. był pierwszym, który powiedział, że deser jest pyszny!sasasasa:))) Jak tylko uda mi się poprawić ten drobny mankament, wrzucę przepis na bloga. A tym czasem zdradzę jedynie, że były to tartaletki (do póki spody się nie rozpadły) z herbatników, prażonych orzechów laskowych i roztopionego masła z borówkami amerykańskimi, bitą śmietaną i sosem z borówek i syropu cukrowego.
Ps. Właśnie podziwiam pokaz sztucznych ogni gdzieś nad Wisłą...Jest pięknie:)
Ps.2 Czy ktoś mi powie, jak do licha umieścić odnośnik do facebooka na blogu??? Walczę z tym od jego założenia i nic a nic mi nie wychodzi:( Póki co, możecie mnie tam znaleźć poprzez następujący link:)



Składniki:
przepis na 3 porcje
  • jedna polędwiczka wieprzowa
  • ząbek czosnku
  • pół łyżeczki wędzonej papryki w proszku
  • 2 łyżki posiekanego tymianku
  • oliwa
  • sól i pieprz

Sałatka:
  • 200 g fasolki szparagowe żółtej lub zielonej
  • 1/2 małego pomidora
  • kawałek czerwonej cebuli
  • ząbek czosnku
  • sok z 1/2 limonki lub cytryny
  • sól, pieprz
  • kilka łyżek oliwy

Do podania:
pieczone ziemniaki w mundurkach

Przygotowanie:

    Mięso należy umyć, dokładnie osuszyć i oczyścić ze ścięgien. Posiekajcie bardzo drobno tymianek razem z czosnkiem i szczyptą soli. Dodajcie paprykę i oliwę w takiej ilości aby powstała luźna pasta. Natrzyjcie nią dokładnie mięso, owińcie w folię spożywczą i włóżcie do lodówki na ok godzinę, aby smaki się połączyły i mięso przeszło ich aromatem.


W tym czasie:

    Nastawcie garnek osolonej wody na ziemniaki i drugi na fasolkę. Ziemniaków nie obierałam z racji tego, że są młode i naprawdę wystarczy je tylko dobrze umyć, ewentualnie wyszorować szczoteczką. Włóżcie ziemniaki w całości do gotującej się wody i gotujcie aż delikatnie zmiękną (nie muszą być ugotowane bo jeszcze będą się piekły).
    Fasolkę umyjcie i odetnijcie końce po czym wrzućcie do wrzątku i gotujcie aż zmięknie ale pozostanie chrupka.
    Jak ziemniaki będą na wpół ugotowane, odlejcie je i przełóżcie na blachę. Przekrójcie na 2-4 części (w zależności od ich wielkości), skrpocie oliwą, posyprze odrobiną soli i sporą ilościa pieprzu, dodajcie kilka gałązek tymianku lub rozmarnu i wstawcie do piepkarnika żeby się zrumieniły i całkiem zmiękły. Pod koniec pieczenia zmieniaków wyjmijcie polędwiczki z lodówki. Zrumieńcie je na maśle z odrobiną oliwy, zeby msąło sie nie spaliło i włózcie do piekarnika na ostatnie 10 minut pieczenia ziemniaków.


    Do naczynia, w którym podacie sałatkę zetrzyjcie na drobniutkiej tarce pomidora, cebulę i czosnek, dodajcie sok z limonki lub cytryny, sól i pieprz do smaku i kilka łyżek oliwy (najlepsza proporcja to 3 części oli na 1 część kwasu). Dokładnie wymieszajcie i ewentualnie doprawcie w razie potrzeby. Dołóżcie fasolkę i wszystko wymieszajcie.


   Pamiętajcie, żeby pozwolić polędwiczkom "odpocząć" przed krojeniem przez ok 10 minut.


sobota, 11 sierpnia 2012

Jajecznica z kurkami, trochę inaczej podana

      Na śniadanie po imprezie.
Przepis jest bardzo prosty, więc nie zabierze Wam dużo czasu ani też nie zmęczy przygotowaniami;) Myślę, że zawiera wszystko to, czego Nasz "zmęczony" organizm potrzebuje
 o poranku PO nocnych szaleństwach. Podobno najlepsza jest jajecznica na pomidorach, jednak czasem warto podać ją nieco inaczej.
Ja z pewnością będę częściej jadła na śniadanie jajka podane właśnie w taki sposób, zmieniając jedynie dodatki, żeby nie wiało nudą i nie, żebym częściej miała być PO imprezie, po prostu ten sposób bardzo przypadł mi do gustu;-)
 Zatem wszystkim imprezowiczom życzę smacznego!




Składniki:
przepis na jedną porcję
  • 2 jajka
  • garść kurek
  • ząbek czosnku
  • malutka cebulka albo kawałek większej
  • kilka gałązek tymianku
  • kawałek pomidorka
  • łyżka słodkiej śmietany
  • łyżka masła i oliwy do smażenia kurek
  • sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

     Rozgrzejcie piekarnik do 200 stopni. Kurki oczyśćcie i pokrójcie na mniejsze kawałki. Cebulę i czosnek drobno posiekajcie. Rozgrzejcie patelnię, dodajcie oliwę i masło i smażcie kurki z cebulą, czosnkiem i listkami tymianku przez 2-3 minuty. Przełóżcie kurki do kokilki, wbijcie na nie jajka, dodajcie pokrojonego w kostkę pomidora i śmietanę. Doprawcie wszystko solą i pieprzem i pieczcie aż białko się zetnie a żółtko pozostanie lekko płynne (jeśli lubicie, a jeśli nie to pieczcie aż całkiem się zetnie).





Ja zamiast suchej kromki chleba czy bułki, zrobiłam sobie grzanki na maśle. Do tego filiżanka gorącej herbaty z listkiem mięty i od razu dzień zapowiada się lepiej;)


wtorek, 7 sierpnia 2012

Pomidory skąpane w bazyliowym sosie

    W niedzielę wróciliśmy z wyprawy kajakowej Krutynią. Zaczęliśmy od przepłynięcia jeziora Mokrego. Wiadomo, kajaczek, słoneczko, piweczko i od razu życie smakuje lepiej;) A jakby tego było mało, to byliśmy świadkami zaręczyn. Adonis na środku jeziora, w kajaku! poprosił swoje Szalone Maleństwo o rękę. Był pisk (oczywiście mój, bo Maleństwo zdębiało całkowicie) były łzy, wino, telefony do wszystkich no i oczywiście padło "TAK!" z ust szlochającej, zaskoczonej i zastygniętej w bezruchu Kate:)) M. uwiecznił wszystko na fotkach i jakoś tak nam się zeszło na tym jeziorze, gdyż achom, brawom i podziwianiu pierścionka nie było końca:) M. stwierdził (pamiętając moją reakcję), że jakby przyszło mu do głowy oświadczać mi się w takich warunkach, to na bank wypadałabym z kajaku w ponad 20-metrową otchłań jeziora;))) dalsza część spływu minęła Nam zatem w bardzo sympatycznej atmosferze, pomijając fakt iż słońce Nas konkretnie strzaskało, zakwasy mamy nie małe a ja dodatkowo chyba milion siniaków, gdzie tylko się da. Drugi dzień był już bardzo spokojny. Zmęczeni dniem pierwszym zrezygnowaliśmy wcześniej niż planowaliśmy (co się potem okazało, zostało nam do końca jedynie 1,5 km, ale już trudno, dopłyniemy następnym razem) i pojechaliśmy na obiad do Mikołajek:) Na jedzenie czekaliśmy ok godziny ale warto było. Kuchnie Świata polecam, ponieważ jest bardzo smacznie, porcje są naprawdę konkretne, obsługa przesympatyczna a ceny bardzo atrakcyjne:) A żeby tego wszystkiego jeszcze było mało, to jakieś 10 minut po zaręczynach Adonisa i Kate zadzwonił telefon z informacją, że "przyszli rodzice" zostali rodzicami!!!! Teraz wszyscy wstajemy i bijemy głośne brawa dla Dzielnej Mamy!! Jestem z Ciebie dumna S. :)
     A do Was wracam z kolejnym przepisem z mojej imprezy, który gości na naszym stole już od ponad roku (oczywiście nie ta jedna porcja, tylko za każdym razem świeżutka :p) Szczerze polecam go wszystkim miłośnikom pomidorów i bazylii. Zwłaszcza w sezonie letnim, kiedy sklepowe i bazarowe półki uginają się od skrzynek z pomidorami różnego kształtu i koloru. Znajdą się pomarańczowe, czerwone, żółte, te prawie czarne, podłużne, te idealnie okrągłe i te mniej urodziwe. Łączy je natomiast jedno - smak! Tak bogaty, tak pomidorowy, taki przepełniony słońcem!!





Składniki:
  • pęczek liści bazylii
  • ząbek czosnku
  • kilka łyżek oliwy
  • łyżka octu z czerwonego wina
  • szczypta soli
  • pomidory - jakie chcecie


Przygotowanie:

    Pomidory umyjcie i pokrójcie na różnej wielkości kawałki. W blenderze zmiksujcie bazylię z oliwą, czosnkiem, i octem. Octu możecie dać na początku mniej i potem dodać do smaku. Wszystko dokładnie zmiksujcie aby powstał gładki sos. Doprawcie solą do smaku. Ach ten kolor!!



Wlejcie sos na półmisek i ułóżcie na nim pomidory. Posypcie jeszcze kilkoma listkami bazylii i podawajcie np. z grzankami.




sobota, 4 sierpnia 2012

Risotto z kurkami

   Między zimnymi przekąskami, sałatkami i napojami wszelkiego rodzaju, na moim przyjęciu znalazło się również ciepłe danie. Risotto z kurkami, ponieważ sezon jeszcze trwa a wiadomo, kurki lubimy prawda?:) Dobrze, że Pani Kicia mi w kuchni pomogła, bo od tego nagrzanego piekarnika i potem jeszcze od stania przy garze, pilnując risotto, prawie spłynęła ze mnie sukienka... "Złą porę roku wybrałaś sobie na urodziny kochanie. ZŁĄ!;p" rzekł M.... No cóż, wszelkie zażalenia i pretensje proszę kierować do tych co mnie zmajstrowali w "nieodpowiednim" czasie;) Ale czy da się tak, żeby każdy był zadowolony? No nie da się. Jak jest zima, to krzyczą o lato, jak lato wali drzwiami i oknami, to źle bo za gorąco, bo za mocno słońce świeci. Niech ktoś to słońce wyłączy!! Jak słońca nie ma i pada, to też źle bo mokro, bo korki od razu jakby większe (swoją drogą to mnie zawsze dziwi)... No nie da się i już!
    A my tak w tej kuchni, stoimy sobie z Kicią przy garze, mieszamy, dolewamy, doprawiamy. Ja w międzyczasie rozpakowuję kolejne prezenty i czuję jak dziecko w czasie Gwiazdki:) Na koniec trochę posiekanej natki i gotowe. Risotto wędruje na stół i słychać, że smakuje:) Odrobinę niedosolone, ale przecież przymkniemy oczko na ten drobny szczegół. Dosolić zawsze można, gorzej w drugą stronę przecież:) Risotto czasu i uwagi wymaga, to już fakt. Jednak moim skromnym zdaniem, jego przygotowanie to czynność o wiele bardziej przyjemna od tłuczenia kotletów i obierania ziemniaków...ale to tylko moje zdanie:)





Składniki:
  • 150 g ryżu do risotto
  • 1/2 białej cebuli
  • ząbek czosnku
  • kilka suszonych grzybów (namoczonych wcześniej, żeby zmiękły)
  • 1/4 kieliszka białego wina (byle nie słodkiego!)
  • kilka gałązek świeżego tymianku (jeśli nie macie suszony też będzie ok)
  • kostka rosołowa o smaku grzybów leśnych
  • 1/2 szklanki oczyszczonych kurek
  • łyżka masła
  • łyżka posikanych liści natki pietruszki
  • dwie łyżki oliwy
  • pieprz
  • sok z ok 1/2 cytryny
  • dwie łyżki tartego parmezanu

Przygotowanie:

    Zagotujcie ok litra wody, która bedzie potrzebna do dolewania do risotto w kolejnych etapach. Cebulę z suszonymi grzybami i czosnkiem wrzućcie do miksera i zmielcie na bardzo drobno (prawie, że na pastę). Smażcie tak przygotowaną pastę na oliwie przez ok 3-4 minuty po czym dodajcie ryż, listki tymianku oraz kostkę rosołową i smażcie przez kolejną minutę. Dolejcie wino i mieszajcie delikatnie aż wino odparuje.





 Teraz zaczyna się dolewanie wody. Po jednej chochli wystarczy. Kolejną dolejcie dopiero jak poprzednia zostanie wchłonięta przez ryż. Jak ryż będzie jeszcze delikatnie twardy dodajcie kurki. Dolewajcie wodę aż ryż zmięknie ale w środku pozostanie jędrny. Na koniec dodajcie masło i parmezan. Wymieszajcie. Dodajcie posiekaną natkę i sok z cytryny i ponownie wymieszajcie. Risotto powinno mieć dość luźną konsystencję, więc w razie potrzeby dolejcie trochę wody. Doprawcie pieprzem i solą jeśli trzeba.






Ps. Na deser polecam ten film:
Ubaw miałam po same pachy i wróciłam do domu jeszcze bardziej przepełniona miłością do kuchni:) Psst... M. też się podobał:)))))