Koniec lata to gwar w niejednej kuchni. W garnkach śliwki, maliny, jabłka, agrest, dynia i wiele innych pysznych produktów nadających się na konfitury. Fantastyczny zapach smażonych owoców...aż ślinka cieknie. Piętrzące się w spiżarni słoiki. Taki obraz pamiętam z dzieciństwa z kuchni mamy i babci. Zapasy były zawsze wielkie. Dżemy z truskawek, soki z malin, kompoty z wiśni, to tylko nieliczne z bogatej palety smaków zajmujących półki naszej spiżarni czy piwnicy. Poza słodkościami nigdy nie brakowało również kiszonych i konserwowych ogórków, marynowanych grzybów, papryki, czy sałatek z cukinii oraz pikli. Bardzo ciepło wspominam okres robienia przetworów na zimę. Ten nie do opisania spokój babci, mieszającej delikatnie smażące się owoce. Jeden przeznaczony do tego garnek i jedna już mocno wyrobiona drewniana łyżka. Uśmiechnięta mama, lekko zmęczona zakręcaniem "entego" słoika, starannie układająca je na półkach. I my, gromadka roztrzepanych dzieciaków plączących się pod nogami, żeby tylko złapać łyżkę gorącego jeszcze truskawkowego dżemu na kawałek bułki. Dziś wydaje mi się to wszystko nieco magiczne, a nawet wzruszające.
Odkąd zamieszkałam z M. sama staram się dbać o ciepło w naszym kącie. Pierwsze wspólne tradycje, pierwsze święta spędzone we dwoje, pierwsze "poważne" wspólne zakupy i coraz bardziej widoczne plany na wspólną przyszłość a wśród tego własne - już nie pierwsze:) - zapasy w "spiżarni", za którą póki co służą półki szafki w kuchni. I choć jest maleńka i niewiele pomieści, to jednak jest wystarczająca dla Nas Dwojga:) Zawsze też znajdzie się małe co nie co, którym mogę kogoś obdarować. W tym roku zaczynam dużo później niż w zeszłym. Jakoś tak się złożyło. Mimo iż nie mam już szans na dżem z truskawek, to na moim ulubionym bazarku wciąż uginają się półki od świeżych pysznych owoców i warzyw. Pierwsze poszły w ruch ogórki do ukiszenia. Przepis babci więc na pewno wyjdą pyszne:) Zastanawiam się nad papryką...i chyba tym razem zrobię pieczoną i zaleję ją oliwą. Nie mogę się doczekać grzybów, których jakiś niedostatek na razie więc zabieram się za konfitury owocowe. Kupiłam śliwki, na które M. nosem kręcił, że nie lubi, że "zrób z jabłek" itp. No więc te śliwki jednak....smażę, mieszam, rozkoszuję się ich zapachem, wkładam do wypieczonych słoiczków i patrzę. Moje pierwsze konfitury, i nie że w tym roku...pierwsze w życiu! Moje własne. Nieśmiały uśmiech:) Opinie osób obdarowanych przeszły moje najśmielsze oczekiwania...Nawet M. jest zachwycony i na kolację zjada sobie świeże bułeczki z białym serem i pierwszą konfitura powstałą w zaciszu naszej kuchni:) Z pewnością nie ostatnią...
Składniki:
przepis na 3 małe słoiczki - 2 kg śliwek
- 100 g brązowego cukru
- 100 g zwykłego cukru
- 7 goździków
- spory kawałek kory cynamonowej
Przygotowanie:
Zasypcie śliwki cukrem, dodajcie cynamon i utarte w moździerzu na proszek goździk. Wstawcie na bardzo małym ogień i smażcie, mieszając co jakiś czas przez ok 5 godzin.
Wiem, wiem, że pewnie wielu uważa, że powinnam smażyć przez kilka dni, ale zależało mi, żeby śliwki się całkiem nie rozpadły i żeby zjeść je jeszcze w tym roku a nie przechowywać przez kilka lat:) Moja wersja jest dość kwaśna, jeśli wolicie słodsze konfitury, dodajcie więcej cukru.
Do tego świeża bułka i biały ser...Prawdziwa rozkosz dla podniebienia!
bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńa powidła korzenne.. idealne na wieczorne chłody!
Ale ładne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł. Powidła śliwkowe uwielbiam, poza tym są bardzo praktyczne (np. do ciast pod krem) :) Piękne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńDo posmarowania domowej bułeczki.. albo do wyjadania ze słoika..
OdpowiedzUsuńpyszne:)