W niedzielę wróciliśmy z wyprawy kajakowej Krutynią. Zaczęliśmy od przepłynięcia jeziora Mokrego. Wiadomo, kajaczek, słoneczko, piweczko i od razu życie smakuje lepiej;) A jakby tego było mało, to byliśmy świadkami zaręczyn. Adonis na środku jeziora, w kajaku! poprosił swoje Szalone Maleństwo o rękę. Był pisk (oczywiście mój, bo Maleństwo zdębiało całkowicie) były łzy, wino, telefony do wszystkich no i oczywiście padło "TAK!" z ust szlochającej, zaskoczonej i zastygniętej w bezruchu Kate:)) M. uwiecznił wszystko na fotkach i jakoś tak nam się zeszło na tym jeziorze, gdyż achom, brawom i podziwianiu pierścionka nie było końca:) M. stwierdził (pamiętając moją reakcję), że jakby przyszło mu do głowy oświadczać mi się w takich warunkach, to na bank wypadałabym z kajaku w ponad 20-metrową otchłań jeziora;))) dalsza część spływu minęła Nam zatem w bardzo sympatycznej atmosferze, pomijając fakt iż słońce Nas konkretnie strzaskało, zakwasy mamy nie małe a ja dodatkowo chyba milion siniaków, gdzie tylko się da. Drugi dzień był już bardzo spokojny. Zmęczeni dniem pierwszym zrezygnowaliśmy wcześniej niż planowaliśmy (co się potem okazało, zostało nam do końca jedynie 1,5 km, ale już trudno, dopłyniemy następnym razem) i pojechaliśmy na obiad do Mikołajek:) Na jedzenie czekaliśmy ok godziny ale warto było. Kuchnie Świata polecam, ponieważ jest bardzo smacznie, porcje są naprawdę konkretne, obsługa przesympatyczna a ceny bardzo atrakcyjne:) A żeby tego wszystkiego jeszcze było mało, to jakieś 10 minut po zaręczynach Adonisa i Kate zadzwonił telefon z informacją, że "przyszli rodzice" zostali rodzicami!!!! Teraz wszyscy wstajemy i bijemy głośne brawa dla Dzielnej Mamy!! Jestem z Ciebie dumna S. :)
A do Was wracam z kolejnym przepisem z mojej imprezy, który gości na naszym stole już od ponad roku (oczywiście nie ta jedna porcja, tylko za każdym razem świeżutka :p) Szczerze polecam go wszystkim miłośnikom pomidorów i bazylii. Zwłaszcza w sezonie letnim, kiedy sklepowe i bazarowe półki uginają się od skrzynek z pomidorami różnego kształtu i koloru. Znajdą się pomarańczowe, czerwone, żółte, te prawie czarne, podłużne, te idealnie okrągłe i te mniej urodziwe. Łączy je natomiast jedno - smak! Tak bogaty, tak pomidorowy, taki przepełniony słońcem!!
A do Was wracam z kolejnym przepisem z mojej imprezy, który gości na naszym stole już od ponad roku (oczywiście nie ta jedna porcja, tylko za każdym razem świeżutka :p) Szczerze polecam go wszystkim miłośnikom pomidorów i bazylii. Zwłaszcza w sezonie letnim, kiedy sklepowe i bazarowe półki uginają się od skrzynek z pomidorami różnego kształtu i koloru. Znajdą się pomarańczowe, czerwone, żółte, te prawie czarne, podłużne, te idealnie okrągłe i te mniej urodziwe. Łączy je natomiast jedno - smak! Tak bogaty, tak pomidorowy, taki przepełniony słońcem!!
Składniki:
- pęczek liści bazylii
- ząbek czosnku
- kilka łyżek oliwy
- łyżka octu z czerwonego wina
- szczypta soli
- pomidory - jakie chcecie
Przygotowanie:
Pomidory umyjcie i pokrójcie na różnej wielkości kawałki. W blenderze zmiksujcie bazylię z oliwą, czosnkiem, i octem. Octu możecie dać na początku mniej i potem dodać do smaku. Wszystko dokładnie zmiksujcie aby powstał gładki sos. Doprawcie solą do smaku. Ach ten kolor!!
Wlejcie sos na półmisek i ułóżcie na nim pomidory. Posypcie jeszcze kilkoma listkami bazylii i podawajcie np. z grzankami.
Uwielbiam takie przystawki! proste a jakie pyszne! czego można chcieć więcej? :)
OdpowiedzUsuńo widzę, że Mazurskie wyprawy były :) a takie pomidorki muszą być smaczne :)
OdpowiedzUsuńGenialne!!!!!!! Oj, muszę zrobić :)
OdpowiedzUsuńNo to mieliście udany weekend! Same wspaniałe wiadomości :) Buziaki!
No racja, było fajowo...ale w zeszłym roku;)
Usuń:D Ale ze mnie gapa! Nie zerknęłam na datę :D
Usuń