Choć od warsztatów minęło już trochę czasu to nadal przepełniają mnie emocje z nimi związane:) Było naprawdę fantastycznie! Niezbyt duża grupa, więc mogłam porozmawiać ze wszystkimi. Na początku jak to zazwyczaj bywa, nikt się nie zna, nikt nic nie mówi. Ale bardzo szybko złapaliśmy wspólny temat (wiadomo: makaron!) a atmosfera się dodatkowo rozluźniła po kieliszku Proseco;), którym na przywitał nas Paweł Paszek-Pietruch z Perfetto (prowadzący owe warsztaty). Następnie Każdy z nas stanąwszy już przy swoim stanowisku pracy, otrzymał w
prezencie fartuch, który obowiązkowo musiał założyć chcąc wrócić do domu
w czystym ubraniu;)
Paweł jest bardzo sympatycznym i otwartym człowiekiem z dużym poczuciem humoru, dzięki czemu było jak na spotkaniu towarzyskim a nie jakimś szkoleniu. Opowiadał nam o mąkach, semolinach i wszystkim co z domową produkcją makaronu związane, wplatając w to zabawne anegdotki. Noże, deski, wagi, miski, łyżki, czyli meldujemy gotowość do pracy. W kieliszku bąbelki a nad głowami Norah Jones i Sunrise (ta piosenka chodzi za mną cały czas). Mąka w misce, jajka, sól, oliwa i przed nami wyzwanie, którego nie byłam świadoma. Ręczne zagniatanie ciasta na makaron to bardzo ciężka praca! Zakwasy miałam przez kilka dni! Ale radość ogromna z przygotowania/zagniecenia własnej jasnożółtej kuli. W czasie gdy nasze ciasto "odpoczywało" Paweł uraczył nas pysznymi przekąskami. Bruschetta z wyśmienitym pasztetem z wątróbek, pastą z suszonych pomidorów i tradycyjną salsą pomidorową. Naprawdę chciałam strzelić Wam kilka fotek ale to było tak dobre, że znikało zanim pomyślałam o wyjęciu aparatu;)
NaTkA w akcji obierania pomidorów do salsy;)
Ale przecież nie jeść tam poszliśmy tylko wałkować i kroć, gotować i się zachwycać domowym gładkim makaronem włoskim:) Wałkowanie na szczęście odbyło się przy pomocy fachowego sprzętu a nie drewnianego wałka (i tu wielkie ukłony dla babci Reni, która robiła makaron w ilościach masowych i wszystko wałkowała i kroiła sama).
A tu Paweł we własnej osobie i instruktarz wałkowania ciasta:)
Ochotnicy (a właściwie dwie ochotniczki) zdecydowały się na wałkowanie w maszynce ręcznej i muszę przyznać, że bardzo sprawnie im szło. Ja poszłam na łatwiznę i wysłużyłam się maszyną, która robi wszystko sama gdyż ręcznej maszynki używam w domu;) Nie obyło się bez atrakcji...mieliśmy dosyć zimno w pomieszczeniu i nasze ciasta twardniały co powodowało, że rwały się podczas wałkowania. Dziewczyny wpadły na pomysł, żeby ogrzewać swoje ciastowe kule pd fartuchami;) Podziałało! hehehe
Poza podstawowym przepisem na makaron, Paweł zdradził nam swoją recepturę na makaron buraczkowy (prezentowałam na blogu własny przepis i muszę przyznać, że Pawła wyszedł lepszy), pomidorowy, szafranowy (nie zdążyliśmy niestety spróbować) i czarny (z atramentem z kalmarów).
Wszyscy ze skupieniem słuchaliśmy jak Paweł wykładał ile i jakich jajek do mąki, żeby wyszło ciasto idealne:)
Jedna z uczestniczek w trakcie zagniatania ciasta z przecierem pomidorowym
Złocisto-czerwony szafran do kolejnego ciasta
Bardzo proste nadzienie do tortelli, którego użyliśmy również do
pomidorowych ravioli oraz przekazał nam przepis na sos do makaronu,
który gotowaliśmy i degustowaliśmy na zakończenie spotkania, jak również
na pate z wątróbek - OBŁĘDNE! Oba przepisy przedstawię Wam tutaj. Są
naprawdę świetne i warto je mieć w swoich kulinarnych zbiorach:)
A tutaj przedstawiam Wam przepis autorstwa Pawła na nasze danie główne jakie wspólnie przygotowaliśmy (i zjedliśmy przy jednym stole) z wyprodukowanym przez nas makaronem:)
Składniki na makaron*:
- 200 g mąki typu "00"
- 2 jajka wielkości "M"
- szczypta soli
- łyżeczka oliwy
* ilość jajek na ilość mąki - na każde 100 g maki jedno jajko. Rzecz ma się nieco inaczej w przypadku makaronów z dodatkiem mokrych składników jak np. buraka, szpinaku czy przecieru pomidorowego - tutaj np. w przypadku 200 g mąki będzie przypadało jedno całe jajko i jedno żółtko.
Przygotowanie:
- Połączcie wszystkie składniki w misce i zaczynajcie zagniatać. Zagniatajcie aż składniki połączą się w kulę po czym przełóżcie ciasto na stolnicę/blat kuchenny i zagniatajcie przez kilkanaście minut aż powstanie gładka i elastyczna kula ciasta.
- Na początku ciasto będzie się wydawało za suche ale tak ma być (ja o tym do tej pory nie wiedziałam i dolewałam sobie wody), w końcu wszystko ładnie się ze sobą połączy. Oczywiście wiele zależy od wielkości jajek czy wilgotności mąki więc jeśli po ok 10 minutach ciasto cały czas się "sypie" możecie zwilżyć dłoń woda i zagniatać dalej. Ale nie dolewajcie wody do ciasta!
- Jak się uda a ręce będą Wam już odpadać z wysiłku owińcie ciasto folią spożywczą i odłóżcie na bok na ok 20 minut. Po tym czasie możecie śmiało zabrać się za wałkowanie. Stopniowo zaczynając od poziomu 1 (piszę o ręcznej maszynce do makaronu) do poziomu 9. Na każdym poziomie po dwa razy.
- Dodatkowo po wałkowaniu na poziomie 1 i 2 złóżcie ciasto na pół i wróćcie do jedynki na 2 wałkowania a potem już bez składania do 9. Rozwałkowane ciasto podsypcie mąką i złóżcie na kilka części po czym pokrójcie na - odpowiedniej dla siebie szerokości - paski. Podsypcie je mąką i rozłóżcie luźno aby się nie posklejały.
- Gotujcie w osolonej wodzie przez 2-3 minuty. Świeży makaron gotuje się błyskawicznie:)
na dwie porcje
- 200 g miecznika
- 1/2 zwykłej cebuli
- 2 ząbki czosnku
- kilka sztuk czarnych oliwek
- 1-2 łyżeczki tartej skórki z pomarańczy i cytryny
- 50 ml soku z pomarańczy
- 50 ml białego wina
- 50 g kopru włoskiego
- puszka bardzo dobrej jakości pomidorów bez skóry (400 g)
- 1 średni bakłażan
- papryczka chilli w ilości wedle uznania:)
- 1 łyżeczka drobno posiekanego rozmarynu
- 2-3 łyżki oliwy
- sól i pieprz do smaku
- natka pietruszki do posypania gotowego dania
- Na oliwie podsmażcie drobno posiekaną cebulę i dołóżcie miecznika pokrojonego w plastry. Smażcie go przez 2 minuty z każdej strony.
- Dodajcie skórki z cytryny i pomarańczy, posiekany czosnek, pokrojonego w kostkę (mniej więcej 1x1 cm) bakłażana, koper włoski w cienkich półplasterkach, rozmaryn oraz oliwki. Smażcie przez 3 minuty i zalejcie winem.
- Jak alkohol odparuje dodajcie, chilli sok z pomarańczy i pomidory. Duście całość przez 15 minut na wolnym ogniu. Na koniec doprawcie solą i pieprzem.
Raz jeszcze dziękuję za możliwość wzięcia udziału w tym spotkaniu, za wspólne gotowanie, jedzenie i świetną atmosferę. No i za otrzymany dyplom! ;) Na pewno nie były to moje ostatnie warsztaty z Pawłem i Pracownią Pasty Perfetto.
A tu mała ciekawostka. Mnie ten pomysł bardzo się podoba. Ma ktoś grabie na zbyciu?:)
Pozazdrościc:) super relacja:)
OdpowiedzUsuńSłychać, widać i czuć, że było naprawdę świetnie. :-)
OdpowiedzUsuń