Skoro tak Wam się spodobała mała bomba kaloryczna w postaci zapiekanej bułki to pociągnijmy to dalej:) Dzisiaj jednak coś słodkiego i mocno maślanego. W sam raz do porannej kawusi, herbatki czy szklanki mleka. Przepis pochodzi z książki "Każdy może gotować" Jamiego Olivera z moją małą modyfikacją. Ciasteczka wyglądają bardzo niepozornie, jednak po pierwszym kęsie wszystko staje się jasne. Bardzo proste, łatwe i przyjemne. Dodatki? Jakie tylko chcecie! Ja podzieliłam ciasto na 3 porcje i do każdej dałam coś innego. Skórkę otartą z cytrusów, mak i wiórki kokosowe, ale mogą to również być rodzynki, żurawina, orzechy, posiekana czekolada czy co tylko sobie uknujecie w głowie. Ale co tam, nie będę przechwalać;) Sami sprawdźcie czy to działa. Powiem krótko - WARTO!;)
Składniki:
przepis na ok 40 sztuk
Przepis podstawowy:
Przepis podstawowy:
- 200 g miękkiego masła
- 150 g brązowego cukru
- 2 średnie jajka
- 150 g pszennej mąki
- ok 50 g płatków owsianych
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- łyżeczka soli
- skórka otarta z 1/2 cytryny
- skórka otarta z 1/2 dużej mandarynki
- dwie łyżeczki maku (lub więcej jak bardzo lubicie)
- łyżka (taka spora) wiórek kokosowych
Przygotowanie:
Ja użyłam robota kuchennego więc wszystkie składniki podstawowego przepisu zmiksowałam razem na gładką masę (powinna być dość luźna), ale jeśli nie macie tego sprzętu to zacznijcie od utarcia w misce masła z cukrem do uzyskania kremowej konsystencji. W osobnej misce roztrzepcie jajka i wlejcie do masy z masła i cukru i dobrze wymieszajcie. Następnie przesiejcie do miski mąkę z proszkiem do pieczenia i solą, dodajcie płatki owsiane i wszystko dokładnie wymieszajcie.
Używając trzech różnych dodatków podzielcie tak przygotowane ciasto na trzy równe porcje i do jednej dodajcie wiórki kokosowe, do drugiej skórki z cytrusów a do trzeciej mak.
Każdą porcję ciasta zawińcie w folię spożywczą jak na zdjęciach poniżej i włóżcie do zamrażarki na ok 30 minut żeby masa stężała. Następnie wyjmijcie i pokrójcie na centymetrowe plastry.
Rozgrzejcie piekarnik do 190 stopni, wyjmijcie ciasto z zamrażarki i pokrójcie na centymetrowe plastry. Ułóżcie na dwóch blachach wyłożonych papierem do pieczenia i oprószonych delikatnie mąką, pamiętając o zachowaniu odpowiednich odstępów między ciastkami (urosną i lekko się "rozpłynął"). Jeśli nie wszystkie się zmieszczą na blachach, pieczcie je w kilku partiach. Umieście blachy w połowie wysokości piekarnika i pieczcie ok 8-10 minut aż brzegi ciastek lekko się zarumienią. Po upieczeniu zdejmijcie z blachy i odłóżcie do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na jakiejś kratce żeby zrobiły się chrupiące od spodu).
Mogę sobie wyobrazić jak dobrze będą smakować z kawusią mmm :)
OdpowiedzUsuń