Wróciłam! Zostanę do 11 sierpnia a potem znowu zniknę na chwilę. Ale przepisy będą:) Tyle się dzieje ostatnio, że emocje biorą górę nad wszystkim innym. Wiele zmian w moim i nie tylko życiu się szykuje, ale o tym nie tutaj. Zdradzę Wam tylko jedno wydarzenie, które teraz długo będzie mi zaprzątało głowę - mamy datę ślubu:))) Zatem, większość czasu pochłaniają mi teraz plany z TYM dniem związane...Jak miałam się skupić na gotowaniu kiedy w głowie wirowały mi tylko skunie ślubne, obrączki, kwiaty, buty, fryzury, makijaż, niespodzianki dla przyszłego "męża" (śmiesznie brzmi - M. Mój Drogi Mężu - hahaha), menu bo M. jak wiecie jest wybredny w tym temacie więc trzeba będzie się napracować, żeby przygotować coś wykwintnego a zarazem spełniającego jego oczekiwania. Do tego sala! No tak, jeszcze cały rok przed nami ale to nie jest takie łatwe w organizacji jak mi się do tej pory wydawało. Ma to być co prawda raczej skromna uroczystość ale i tak chciałabym, żeby wszystko poszło gładko i bez wpadek..... To jakby tyle jeśli chodzi o mnie, reszta rewelacji nie dotyczy mnie bezpośrednio ale i tak jestem w nie bardzo zaangażowana. Takich - i tylu na raz - zmian dawno u nas nie było, ale nawet te, które teraz wydają się być trudne do zaakceptowania z czasem okażą się bardzo trafione i dobre. Dlatego trzymam mocno kciuki za dwie Istotki bliskie niesłychanie memu sercu. Dziewczynki będzie dobrze!:)
Skoro już sobie poplotkowaliśmy weźmy się za gotowanie;) Najlepsza zupa jaką jadłam w dzieciństwie i która kojarzy mi się z pięknym latem, to właśnie zupa wiśniowa. Mama gotowała nam ja bardzo często na zmianę z truskawkową. Chyba jako jedyna znikała tak szybko nie tylko z talerza ale i z garnka:) Wystarczą świeże wiśnie, woda, cukier, wanilia, kleks śmietany i makaron:) Jedliście taką w dzieciństwie? Jadacie teraz? A może znacie wersję z innymi owocami?
Składniki:
- 500 g świeżych dojrzałych wiśni
- łyżka pasty waniliowej
- cukier do smaku
- 9 szklanek wody
- 1/3 szklanki śmietanki 30%
- makaron
- Do gotującej się wody wrzućcie wiśnie (ja dodaję razem z pestkami), dodajcie pastę waniliową i gotujcie przez ok 20 minut.
- W tym czasie Ugotujcie makaron (jaki lubicie) w lekko osolonej wodzie.
- Po 20-stu minutach wyłączcie gaz pod wiśniowym "kompotem" i dodajcie 1/3 szklanki śmietanki wymieszanej z "kompotem" tak aby śmietana uzyskała jego temperaturę. Następnie wlejcie do garnka i dokładnie wymieszajcie. Na koniec doprawcie do smaku cukrem.
- Podawajcie z makaronem na zimno lub na ciepło. Ja uwielbiam w obu wersjach:)
Z zupami owocowymi to jest tak, że należą do potraw, które akurat lubie niespecjalnie, ale rozumiem oczywiście, że komuś mogą bardzo smakować. Natomiat na pewno kojarzą się z latem i wakacjami.
OdpowiedzUsuńGratuluje podjęcia takich ważnych życiowych decyzji! :-)
fajny pomysł:)
OdpowiedzUsuńPrzypomnialas mi smak dziecinstwa:) mniam:)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam smak zupy owocowej robionej przez moją babcię z jagód...pyszności :)
OdpowiedzUsuń