wtorek, 31 lipca 2012

Tort orzechowy

      Tak to jest, że raz w roku wypada dzień, w którym najczęściej wśród innych dań pojawia się On. Pan Tort we własnej hmmm osobie?:) Mi taki dzień wypadł w sobotę. Z doświadczenia już wiem, że pewne rzeczy warto zaplanować wcześniej, i tym właśnie się kierując, zaczęłam od menu. Wszystkie dania zaprezentuję na blogu oczywiście, jako podpowiedź na szybkie i smaczne (tak mówili goście) przekąski. Może zechcecie je wykorzystać na którymś z własnych spotkań z przyjaciółmi:) Hmmm i na tym mój rozsądny system wcześniejszego planowania się skończył. Że sukienka wymaga czyszczenia, zorientowałam się w sobotę o godzinie 13:00! Na szczęście pogoda dopisała - powiedziałabym, że nawet za bardzo - i sukienka wyschła w tempie zadziwiająco szybkim. Albo, że "Hany, może pomalujemy pokój co?" wyparowałam w piątek po pracy. Boszzz jak ten mój M. kocha takie moje przemyślane remonty;) No więc godzina 21:00 jakby nie było, zaczynamy pakowanie mebli na balkon. Poszła kanapa, fotele, stolik, ława, kffiatki i inne lampki. Posiadanie balkonu wielkości kuchni jest prawdziwym szczęściem i tak oto, mamy na balkonie bardzo wygodnie urządzony pokój;) Farba biała raz!, wałek, pędzel i takie coś na farbę. Zaczynamy. Pierwsza ściana poszła gładko (malowałam Ja), potem zabawa zaczyna się nudzić i potrzeba przerwy. Wpadli znajomi i....;)W śpiochach byłam ok 4:00. Sobota 6:30 wstaję..... Przestrzegam! Jeśli nie chcecie mieć mega zakwasów w nadgarstkach, które uniemożliwiają trzymanie w dłoni chociażby szczoteczki do zębów i zarwanej nocy przed imprezą, na którą musicie sprzątać, gotować i jeszcze znaleźć te kilka godzin na doprowadzenie siebie do stanu godnego pokazania się innym;), to odłóżcie plany malowania, czy innych remontów na "POIMPREZIE". Zakupy....był grany bazarek a tam wiadomo, uciecha dla mych oczu....Powstrzymałam się na szczęście i kupiłam tylko to co było mi potrzebne, czyli kurki do grzybowego risotto:)
     Ale o gotowaniu miało być, a ściślej o pieczeniu. No więc pieczemy....kurczaczki, buraczki, i inne cukinie (musicie je koniecznie zrobić!) i Tort oczywiście! Nigdy wcześniej tortu nie robiłam więc nie skusiłam się na wymyślanie własnego przepisu, tylko skorzystałam z już sprawdzonego - nie przez mnie, ale na forum pisali, że się udaje - należącego do Pani Bożeny Sikoń, mistrza cukiernictwa, który wraz z filmikiem "instruktażowym" znajdziecie właśnie tutaj. Ci co zaglądają tu do mnie regularnie, zdążyli się zapewne zorientować, że pewnie bym zachorowała gdybym nie zmieniła czegoś w oryginalnym przepisie według własnego "widzimisie" (hihii poimprezowy stan rymowy;)) Tort się udał. Nie dość, że wyszedł jak należy to jeszcze bardzo gościom smakował, co mnie niezmiernie ucieszyło, ponieważ - zdradzę Wam w sekrecie - było z nim trochę zamieszania i już byłam bliska rezygnacji, kiedy ze łzami w oczach postanowiłam zacząć od nowa i uff krem maślany po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci - sprzedane!




Składniki:
przepis na formę o średnicy 23 cm

Biszkopt:
  •  350 g orzechów włoskich
  • 6 jajek
  • 100 g cukru pudru
  • skórka otarta z jednej limonki

   Krem maślany:
  • 4 żółtka
  • 50 g cukru pudru
  • 250 g masła o temp. pokojowej
  • 40 ml likieru kawowego
  • 50 g posiekanych orzechów włoskich

Polewa czekoladowa:
  • 200 g czekolady gorzkiej
  • 50 g czekolady mlecznej
  • 250 ml śmietany 30%
  • szczypta soli
Przygotowanie:
Biszkopt:

Zwiększyłam ilość poszczególnych składników ze względu na użycie większej formy do pieczenia.     
    Orzechy dokładnie zmiksujcie z cukrem i skórką z limonki i odstawcie na kilka godzin. Następnie wymieszajcie z jajkami, przelejcie do formy wysmarowanej masłem i pieczcie 40 min. w temperaturze 175 stopni.




Syrop cukrowy:

    Wsypcie cukier do rondla i dolejcie ok 40 ml zimnej wody. Postawcie na jak najmniejszym ogniu i podgrzewajcie aż cukier się rozpuści i zacznie gęstnieć. Pilnujcie, żeby syrop się nie zagotował.



Krem maślany:
 
    Zamiast zwykłego cukru, jak to jest podane w przepisie Pani Bożeny, dodałam cukier puder, ponieważ lepiej się rozpuszcza. Zmniejszyłam też jego ilość, ponieważ według oryginału krem był jak dla mnie za słodki, zważywszy na to, że dodaje się do niego jeszcze syrop cukrowy. Zamiast spirytusu i kawy, dodałam likier kawowy, który według mojego gustu lepiej pasuje.
      
    Utrzyjcie żółtka z cukrem na puszystą, prawie białą masę, po czym powoli cały czas ubijając dolewajcie gorący syrop cukrowy i ubijajcie aż do wystygnięcia masy. Zmniejszcie obroty miksera i dodawajcie po kawałku masła. Na koniec (już bez ubijania) dodajcie likier kawowy oraz orzechy i delikatnie wszystko wymieszajcie.

Pozostaje już tylko poskładać wszystkie elementy tortu w jedną całość. Tutaj już nic nie zmieniałam i zrobiłam wszystko jak na filmiku z oryginalnym przepisem;) Wstawcie tort do lodówki na ok godzinę, żeby krem maślany stężał.

Polewa czekoladowa:

    W małym rondlu podgrzejcie śmietanę, uważając aby się nie zagotowała. Jak będzie już gorąca wyłączcie gaz i wrzućcie do śmietany posiekaną czekoladę ze szczyptą soli, wszystko dokładnie wymieszajcie - najlepiej trzepaczką - i gotowe!

Wyjmijcie ciasto z lodówki polejcie czekoladą, udekorujcie wedle uznania (ja zamiast dekoracji z czekolady użyłam żywych kwiatów) i podawajcie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz